czwartek, 29 maja 2014

Rozdział V



    Fer po powrocie do Magatariby została bezzwłocznie wysłana na odpoczynek do pokoju. Właściwie powinna pojechać z reprezentacją do Rio i tam porobić zdjęcia oraz nakręcić krótkie filmiki z zawodnikami.
    - Dzisiaj masz wolne dziecko. - del Bosque pogłaskał ją po włosach w patriarchalnym geście. - Jeśli chcesz tutaj zostać do finału to trzeba się oszczędzać. W zaufaniu wyznam ci, że ja też nie czuję się najlepiej w tym klimacie. - powiedziawszy to ruszył w stronę autokaru.
    Korzystając z wolnej chwili postanowiła odświeżyć się i wybrać na krótki spacer po okolicy. Magatariba była terenem w większości należącym do właściciela hotelu, nikt nie powinien jej tutaj widzieć. Po orzeźwiającym prysznicu, wytarła się do sucha kierując się w stronę szafy z której wyciągnęła lnianą sukienkę w cytrynowym odcieniu.
    Kilka minut później schodziła z patio w stronę rozłożystego ogrodu, łagodnie przechodzącego w brazylijski las deszczowy. Wszystko wyglądało , jakby natura rozwijała się tutaj bez ingerencji człowieka.    Ogromne bogactwo drzew i krzewów, wszechobecna wilgoć i skrzek kolorowych papug wywołało w niej zachwyt. Brnęła dalej w soczyście zieloną głębię, czując się wolna i odpręzona. Gdy spojrzała do góry ujrzała sklepienia drzew układające się w baldachim z którego zwisały pojedyncze liany.
    Brazylijski las różnił się od podzwrotnikowej roślinności Hiszpanii, przywykłej do suchego powietrza z nad Afryki. Tutaj nawet zieleń miała inne odcienie a bambusowce, palmy olejowe i hebanowce przeplatały się z pnączami lian i filodendronów. W powietrzu czuć było wanilię, tak jakby niewidzialna ręka rozpyliła wokół ten kojący zapach.
    Fer skupiona na wędrówce nie zauważyła idącego za nią Xabiego, który zaniepokojony jej wcześniejszymi omdleniami postanowił zostać jej dyskretnym aniołem stróżem.
Przystanął w pewnej odległości obserwując jak dziewczyna z zachwytem przygląda się ukrytemu w lesie jezioru , które z daleka skrzyło się zachęcając do kąpieli. Turkusowo- zielona woda była tak krystaliczna, że można było dojrzeć co dzieje się na dnie.
    Xabi patrzył jak zahipnotyzowany, nie mogąc oderwać wzroku od kształtów dziewczyny.
Fer poczuła czyjąś obecność każdą cząstką ciała. Drobne włoski na karku stanęły dęba ze strachu, krew w żyłach krążyła szybciej roznosząc adrenalinę do każdej komórki. Oddychała szybciej próbując się uspokoić, stłumić w sobie pragnienie ucieczki. Była przekonana, że to Federico postanowił na nią zapolować.     Wreszcie się odwróciła, chcąc stanąć z prześladowcą oko w oko. Jakie było jej zdziwienie, gdy za sobą ujrzała Xabiego. Bask przyglądał się jej z niemym pragnieniem w oczach, zobaczywszy jej rozszerzone ze strchu źrenice bez zastanowienia przygarnął ją do siebie.
    Gorące wargi Rudobrodego wzięły zuchwale w posiadanie miękkie, delikatne usta Fernandy. Całował ją tak, jak, człowiek spragniony pije wodę, znalezioną w oazie, podczas wędrówki po pustyni. Argentynka miała wrażenie, że pod wpływem bijącego od Baska żaru roztapia się każda komórka jej ciała i zaczyna płonąć w niesmiertelnym ogniu rozkoszy.
    Dłonie Argentynki wtargnęły pod koszulkę Xabiera, pieszcząc jego muskularną, owłosioną pierś, tymczasem usta Baska zsuwały się coraz niżej, znacząc płomienny szlak od warg Fer, poprzez jej szyję, by wreszcie dotrzeć do dekoltu. Dziewczynawyprężyła się, przeszywana płomieniem rozkoszy.
    - Xabi! - jęknęła.
    - Chciałbym, by ten moment mógł trwać wiecznie, mój aniele! - odparł Alonso, pieszcząc swym gorącym oddechem jej skórę.
    Ostatnie słowo, wypowiedziane przez Xabiego, zadziałało na Fernandę jak zimny prysznic. Bez namysłu odepchnęła Rudobrodego od siebie, obu rękami i cofnęła się kilka kroków.
    - Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj! - krzyknęła.
    - Fer, ja przepraszam, ja... - Xabi wyciągnął ku niej dłonie, ale Fernanda odwróciła się i pobiegła ścieżką z powrotem do ośrodka.
    Tymczasem La Furia Roja (oprócz uziemionych za utarczkę Ikera, Ramosa, Xabiego i Pique) zwiedzała Rio de Janeiro. Obejrzeli słynną plażę Ipanema, przeszli się po kilku co bardziej zabytkowych budowlach, weszli na słynne Corcovado, z figurą Chrystusa, potem zaś mieli zdobyć nie mniej słynną Głowę Cukru (Pão de Açúcar), granitową górę, wznoszącą się u wejścia do zatoki Guanabara, jak milczący strażnik wielkiej metropolii.
    Oszklony wagonik kolejki linowej zabrał ich na stację przesiadkową, mieszczącą się na szczycie niższej góry, zwanej Morro da Urca.
    - No dobra chłopaki, macie dwadzieścia minut na to, żeby się rozejrzeć, potrzaskać focie, wrzucić samojebkę na fejsa, czy co tam sobie chcecie - zarządził del Bosque. - Po tym czasie widzę was wszystkich na stacji, wsiadających do wagonu jadącego na Pão de Açúcar, jasne?
    - Tajest, szefie - odpowiedzieli piłkarze.

    Okazało się, że nie tylko Hiszpanie wybrali się na Głowę Cukru, uczyniła to również reprezentacja Brazylii. Kiedy część La Furia Roja wraz z Lenor dotarła na górny taras widokowy, kręciło się tam kilku podopiecznych Luiza Felipe Scolariego.
    Tłumaczka, zmęczona nieco dosyć aktywnym dniem i koniecznością nieustannego pacyfikowania niesfornych piłkarzy, zwłaszcza zaś Diego Costy, który był w wyraźnie złym humorze i szukał ze wszystkimi zaczepki, oparła się o barierkę, spojrzała na imponującą panoramę miasta przed sobą, obramowaną wzgórzami, a zamkniętą rozmigotaną w słońcu płachtą oceanu i odetchnęła pełną piersią.
    - Cześć mała - sapnął jej ktoś do ucha.
Odwróciła się i ujrzała wyszczerzonego Neymara.
    - Jak się znudzisz małpoludami, i zechcesz prawdziwego mężczyzny - puścił oczko. - To jestem do twoich usług.
    - Ja tu nie widzę żadnych małpoludów - odparła lodowato Lenor.
    - Jak to nie? -zachichotał Ney. - A Costa? Wygląda jakby mu pociąg z ewolucją odjechał!
Na jego nieszczęście Diego Costa obdarzony był słuchem godnym nietoperza i tę uwagę dosłyszał zupełnie wyraźnie.
    - Co powiedziałeś, kurduplu? - spytał, podchodząc. - Chcesz wyskoczyć przez tę barierkę i poznać nowy wymiar nurkowania?
    - Wal się, jaskiniowcu - odparł Neymar. - Madrycki bandyta!
    - Barcelońska, zapłakana pizda - wycedził Costa przez zęby, spoglądając z wysokości swojego metra osiemdziesiąt osiem na niższego trzynaście centymetrów Neya. - Lizodup Messiego.
    - Odwołaj to! - wrzasnął Neymar głosem cienkim.
    - Chłopaki, spokojnie - Pepe Reina zmaterializował się nie wiadomo skąd, za nim zaś nadciągał już wierny druh, David Villa. - Przeproście się grzecznie, ale już. Ludzie patrzą.
    - Mam to w dupie - odparł niepokorny Costa. - I nie będę tej pizdeczki przepraszał.
    - Ja ci dam pizdeczkę! - Neymar rzucił się na Diego i wywiązała się szamotanina.
Pepe Reina pokręcił tylko głową, David wykonał facepalma, natomiast Lenor poczuła, że ma dosyć.
    - Wystarczy! - ryknęła, rozdzielając zwaśnionych piłkarzy własnym ciałem.
    - Nawet nie potrafisz porządnie uderzyć, cioto - szydził Costa.
Dotknięty do żywego Neymar wziął potężny zamach... i trafił Lenor prosto w szczękę.
Tłumaczka zatoczyła się i padła wprost w objęcia Costy, który ją rycersko podtrzymał.
    - O ty chamie niemydlony! - zazwyczaj spokojny Villa wyrżnął Neymara w twarz. - Będziesz bił kobietę?
Ney rozpłaszczył się na barierce, po czym zamachnął się do kolejnego ciosu, ale nie zdołał go zadać, bo wielka, brązowa dłoń chwyciła go za nadgarstek.
    - Co tu się wyrabia? - zapytał spokojnie Hulk po portugalsku.
    - Idioci się biją - odparła Lenor z urazą, rozcierając obolałą szczękę.
    - Zabierz go do okulisty - rzekł szyderczo Diego Costa, wskazując Neymara. - Pomylił tę ślicznotkę ze mną i jej przyłożył.
    - Ney, jesteś debilem - rzekł, ze spokojem Hulk, pakując sobie Neymara pod pachę, jak kociaka.
    - Puść mnie, to go zabiję! - warknął Ney.
    - Stul dziób, dziecino - polecił Hulk. - Idziemy, Scolari czeka przy wagonie. Przepraszam za tego frajera, panie i panowie.
    - Spoko - odparł Pepe Reina.
Po chwili Hulk, niosący Neymara pod pachą zniknął na schodkach prowadzących w dół.
    - Jak się Iker dowie to znowu będzie się pienił. - sprawę podsumował Fabregas.
Villa wlazł na betonowe podwyższenie, niczym poseł na mównicę w parlamencie. Zagwizdał na resztę towarzystwa, która zainteresowana tym co chce im powiedzieć, podeszła bliżej niego.
    - Każdy z was widział incydent z Neymarem. - zaczął. - Sprawa nie może dojść do uszu trenera a tym bardziej Ikera!
    - Bo co pobije nas?- zarecholił Koke.
Torres uczynnie rąbnął go w potylicę.
    - Dzięki Nando. - David zwrócił się do kumpla. - Iker ma ostatnio kryzys i wścieka się o byle co, więc lepiej żeby o pewnych sprawach się nie dowiedział.
    - Dobrze gada, polać mu!- skomentował Reina. - A teraz gęsiego panowie do wagonika, póki Bosque ma jeszcze do nas jakąkolwiek cierpliwość.

    Godzinę później autokar wiozący piłkarzy zatrzymał się przed wejściem do hotelu a oni wylali się z niego biegnąć do swoich pokoi. Ramos i Pique przez ten czas trenowali pod okiem asystenta del Bosque, cały czas zastanawiając się co koledzy robią w Rio.   Teraz przebrani w świeżutkie dresy, skarpety i obowiązkowe klapki, wyszli poplotkować. Sergio zobaczywszy Lenor biegnącą do siebie z wielkim siniakiem na brodzie, zaczął swoje prywatne śledztwo. Oczywiście nie był debilem i wiedział, że większość zawodników nabierze wody w usta, ale miał swoje sposoby.
    Zaczaił się pod pokojem Isco a gdy nikt nie patrzył, bez pukania wparował do środka, zaskakując młodego Hiszpana kompletnie gołego. Ramos od razu począł pstrykać, uchwycając wszystkie okazałości dwudziestotrzylatka.
    - Ramos! Jebnęło cię w głowę na treningu? Schowaj tego iphone'a i skasuj zdjęcia!
Sergio zaśmiał się rozpoczynając negocjacje.
    - Skasuję, jeśli powiesz mi dlaczego tłumaczka ma siniec na brodzie? Co się działo w Rio?
Isco przez chwilę miał dylemat w końcu Villa zabronił im mówić o bójce Costy z Neymarem, ale jak zwykle w takich sprawach przeważył strach przed opublikowaniem nagich zdjęć. Jego dziewczyna nie byłaby zadowolona a hotki nie dałyby mu spokoju.
    - No dobra, ale morda w kubeł! - zastrzegł.
Ramos nastawił radary.
    - U mnie ta informacja będzie strzeżona jak najpilniejsza tajemnica państwowa! - przyrzekł solennie.
    - Lenor dostała rykoszetem po tym jak chciała rozdzielić Costę z Neymarem.
    - O co poszło tym brazylijskim orangutanom?- zdziwił się stoper.
    - Podobno Neymar zarywał do Lenor i obraził przy tym Diego a ten się wkurwił i zaczęli się wyzywać.
    - Brazylijczycy. Jak zwykle mają problemy z opanowaniem emocji.
   Isco nie skomentował tej wypowiedzi, każdy kto znał Ramosa wiedział, że akurat on jest ostatnią osobą o której można powiedzieć opanowany. Na boisku chwilami zachowywał się jak człowiek, któremu przegrzały się zwoje mózgowe. Poza był raczej nieszkodliwy, ale jak coś czasem chlapnie to ręcej opadają.
    - Tylko pamiętaj nikomu ani słowa. - przypomniał Alarcon.
   Ramos przejechał  kciukiem i palcem wskazującym po ustach w geście zamknięcia ich na zamek.
Wyszedł zadowolony ze swojej misji szpiegowskiej od razu udając się do Ikera. Del Bosque mógł się o wszystkim nie dowiedzieć, bo na pewno wcisnęli mu kita że Lenor się wywróciła, ale u Ikera informacja będzie pilnie strzeżona.
    Obrońca znalazł przyjaciela na tarasie pokoju, Casillas nawet nie zauważył jego przybycia, wpatrywał się w stronę wzgórz z miną głęboko nieszczęśliwej jednostki.
    - Casillas ale mam newsa!- Ramos wdarł się z wdziękiem buldożera w przemyślenia Ikera na temat sensu życia.
    - Mógłbyś pukać zanim wejdziesz do mojego pokoju. - odpowiedział z wyrzutem. - Czasami mam wrażenie, że twój umysł cofa się w ewolucji do małpo podobnych.
    - Ej no ja ci tu newsa z wycieczki do miasta chce sprzedać a ty mnie obrażasz!- obruszył się Ramos.
Kochał Ikera jak brata, ale chwilami miał wrażenie że przyjaciel dziadzieje i staje się zrzędliwym prykiem a nie facetem ledwie po trzydziestce.
    - Mów co masz do powiedzenia i zostaw mnie samego. - Casillas nie miał ochoty na plotki, nie po dzisiejszym wystąpieniu Sary.
    - Costa bił się z Neymarem, a Lenor dostała rykoszetem - wyrzucił z siebie niezmiernie zadowolony Sergio. - Ma siniaka na podbródku!
    - Co? - Iker wyglądał teraz jak rozwścieczony kot. Zdecydowanie zasługiwał na swój przydomek, El Gato, stwierdził Ramos w duchu. - Kto jej przyłożył, Costa?
    - Nie, Neymar - odparł Sergio. - Ale Costa go sprowokował, bo Ney zarywał do Lenor!
    - Nogi mu powyrywam z dupy - obiecał Casillas, ruszając ku drzwiom.
    - Ale ej, Iker! Nie rób nic głupiego! - Ramos ruszył za przyjacielem.
Iker w odpowiedzi zatrzasnął mu drzwi przed samym nosem.
    Większość ekipy bawiła w pokoju gier, rżnąc beztrosko w bilard, piłkarzyki oraz playstation, gadając, klepiąc w komórki i generalnie się bycząc. Atmosfera była radosna i beztroska jak na koloniach, sala rozbrzmiewała gwarem i śmiechami.
    Diego Costa ogrywał właśnie Javiego Martineza w FIFA, rżąc przy tym rozgłośnie, kiedy drzwi pokoju otwarły się z hukiem i do środka wkroczył Iker Casillas, gniewnie łypiąc czarnymi oczyma spod nisko nasuniętych brwi.
    - Co się stało, Iker? - zapytał zdumiony Iniesta, ale kapitan po prostu odsunął go ruchem ramienia z drogi.
Andreas zamrugał oczyma, nie wiedząc co zrobić, był bowiem z natury człowiekiem niezmiernie łagodnym, natomiast Casillas podszedł do Costy i wydarł mu z ręki gamepada.
    - Pojebało cię?! - Diego zerwał się na równe nogi, ciskając gromy z brązowych ócz.
    - Czy ty się, kurwa, nie umiesz zachować między ludźmi, neandertalczyku pieprzony? - zapytał Casillas bez wstępów.
    - Czy ci doniczka na łeb, kurwa, spadła? - odparł Costa. - Albo może przegrzało cię na słońcu? Bo bredzisz od rzeczy.
    - Dobrze wiesz o czym mówię - warknął Iker. - Narobiłeś gnoju na wycieczce! Brukowce będą miały używanie! Może byś zaczął wreszcie używać mózgu i przestał dymić do każdego, co?
Diego wyszczerzył białe zębiska w szyderczym uśmiechu.
    - A, o to chodzi - powiedział. - To nie ja zacząłem, tylko ten wyskrobek Neymar, jesli chcesz wiedzieć.
    - Leć po Reinę i Villę - mruknął Mata półgłosem do Juanfrana. - Będzie burda.
    - Gówno mnie obchodzi kto zaczął - Iker nie dawał się spacyfikować. - Przestań robić syf wokół siebie! Przez ciebie niewinna dziewczyna dostała w twarz, debilu pieprzony!
Uśmiech Diego się jeszcze poszerzył.
    - Spokojnie, świętoszku - zawodnik Atletico poklepał Ikera po policzku. - Nie napinaj się tak, bo ci żyłka pęknie.
Casillas złapał Costę jedną ręką za koszulkę na piersi.
    - Masz ją przeprosić, rozumiemy się? - rzekł głosem strasznym. - I trzymać się od niej z daleka!
Diego po prostu się roześmiał.
    - A niech mnie, świętoszek miałby ochotę pocudzołożyć! - prychnął.
    Iker ryknął jak ranny łoś i rzucił się na zuchwalca. Byłby mu przyłożył, gdyby nie przytomna interwencja sprowadzonych przez Juanfrana Reiny i Guaje, oraz dokooptowanego do pomocy Daniego Carvajala. Pepe i Dani chwycili zionącego furią kapitana pod ręce i czym prędzej wyprowadzili na hotelowe patio, tymczasem David jął studzić temperament klubowego kolegi.
    - Kotuś, ty znowu rozrabiasz - zauważył flegmatycznie. - Idź może pod zimny prysznic, czy coś?
    - Co się mnie wszyscy czepiają? - Costa zrobił minę uciśnionej niewinności. - Przecież ja padam ofiarą zaczepek!
    - Diego, czy ja wyglądam jak sędzia? - Villa popatrzył na niego z politowaniem. Przez zebrany dookoła tłumek piłkarzy przeleciały śmieszki. - Mnie na te plewy nie weźmiesz, za dobrze cię znam. Zbastuj trochę, bo rozwalasz drużynę. Ikerowi może trochę odpierdala ostatnio, ale potrzebujemy go, kumasz? Łeb do wiadra i do przodu, misiu.
    Tymczasem na patio Pepe Reina i Dani Carvajal dowlekli Ikera do baseniku, w którym znajdowała się fontanna i siłą posadzili na jego ozdobnym obmurowaniu.
    - Iker, co ci odwala? - zapytał Reina ze zgrozą. - Ja cię nie poznaję, chłopie, zachowujesz się jak szaleniec!
    - Mam pozwolić na taki gnój w drużynie? - warknął Casillas próbując się podnieść.
    - Sam go robisz - zauważył Dani.
    - No właśnie - poparł go Reina, na powrót sadzając kapitana. - Costa zachowuje się jak jaskiniowiec czasami, ale lejąc go po mordzie problemu nie rozwiążesz.
    - Puśćcie mnie! - wrzasnął Iker, po którym mądra wypowiedź Reiny najwyraźniej spłynęła jak po kaczce.
    - Najpierw się ochłodzisz - odparł Pepe Reina i pchnął go oburącz w pierś. Iker majtnął się do tyłu i wpadł z pluskiem do wody. Wynurzył się zaraz, parskając i plując, odgarnął z czoła mokrą plerezę, rzucił Reinie mordercze spojrzenie i zostawiając za sobą mokre ślady, opuścił patio, a potem pokój gier.
    Ociekającego golkipera spotkała na korytarzu wychodzaca ze swojego pokoju, Lenor. Dziewczyna czym prędzej wciągnęła nachmurzonego Casillasa do siebie, chcąc doprowadzić go do stanu używalności.
    - Poczekaj tu na mnie, wezmę ręcznik z łazienki. Nie możesz tak ociekać bo się przeziębisz. - zniknęła w przylegajacym do sypialni pokoju kąpielowym. Po chwili wróciła z puszystym ręcznikiem, nie dając go jednak Ikerowi. Kilkoma zamaszystymi ruchami wytarła mokre włosy bramkarza, który cały zabieg osuszenia znosił z godnością lorda. - Teraz jesteś suchy i puchaty, więc możesz mi powiedzieć dlaczego postanowiłeś kąpać się w ubraniu?
    - Wpadłem do fontanny. - burknął Iker.
    - Wpadłeś sam czy raczej ktoś ci pomógł?- zapytała dociekliwie.
Iker nie odpowiedział przyglądając się zasinionemu fragmentowi skóry na brodzie Brazylijski. Zagotowało się w nim na myśl, że te dwa skaczące do siebie orangutany mogły ją skrzywdzić. Polubił tłumaczkę, świetnie czuł się w jej towarzystwie i ani przez chwilę nie myślał o połajankach Sary.
    - Mogę to samo zapytać ciebie o ten paskudny siniak na twojej brodzie. - delikatnie dotknął stłuczonego miejsca.
    - Daj spokój. - machnęła lekceważąco ręką. - Jestem niezdarą.
Oczy El Gato zalśniły niczym u prawdziwego drapieżcy.
    - Nie potrafisz kłamać, Lenor. - zaczął nazbyt ostro. - Nie powinnaś chronić Costy a zwłaszcza tego gówniarza, Neymara.
    - Nikogo nie chronię. Jestem tutaj po to, żeby ułatwiać wam komunikację nie sprawiać problemy. Dostałam na własne życzenie, nie musiałam między nich wchodzić.
    - Jesteś tutaj bardzo potrzebna i nikt nie będzie podnosił na ciebie ręki, inaczej osobiście mu ją wyrwę. - chociaż w głosie Ikera słychać było złość, to Lenor wyczuła także nutę czułości i troski. Wiedziała, że Iker nie jest typem awanturnika a problemy w związku rzutują na jego relacje międzyludzkie.
    Bramkarz wyszedł pośpiesznie z pokoju tłumaczki, zamykając się w swoim pokoju jak w niezdobytej przez nikogo twierdzy.

    Lenor tymczasem postanowiła sprawdzić co porabia Fernanda. Zapukała cicho do pokoju koleżanki a gdy odpowiedziała jej głucha cisza, postanowiła wejść do środka. Dziennikarka spała na łóżku w ubraniu i butach a wokół niej na łózku, walały się zużyt chusteczki. Na policzkach Argentynki widać było ślady zaschniętych łez, oznaczające to że zasnęła z wyczerpania. Lenor zrobiło się przykro nowo poznanej przyjaciółki, zdążyła ją polubić i bardzo obawiała się o jej zdrowie emocjonalne. Fer, prawie wszędzie nosiła ze sobą telefon komórkowy a przy każdej otrzymanej wiadomości bladła i zaczynała histerycznie reagować. Ścigały ją jakieś demony o których nie chciała mówić a Lenor wiedziała z doświadczenia, że wygadanie się komuś sprawia ulgę.
    Xabi również zakopał się w swoim pokoju, zamawiając do niego cichcem butelkę wina. Opróżnił ją w całości, czując jak trunek wesoło buzuje w jego żyłach, ale wcale nie poprawiło to jego fatalnego nastroju.
Pierwszy raz w życiu czuł się chory z pożądania, które odczuwał na widok Fernandy. Dziennikarka wzbudzała w nim wszystkie uczucia, które zwiastują głebokie i wszechogarniajace uczucie do drugiej osoby.     Nie pragnął jej jedynie w sensie fizycznym, odczuwał także potrzebę roztaczania nad nią opieki, zwyczajnego bycia obok. Podobało mu się w niej wszystko jej uroda, sposób chodzenia, mówienia i to jak nieświadomie poprawiała włosy. Trzymając ją w ramionach, czuł że żyje w końcu był gotów oddać się komuś w całości, być dla niej całym światem. Jakże bolało go to, że po chwili uniesienia odepchnęła go a potem zwyczajnie uciekła.

_________________________________________________________________________
Jesteśmy, żyjemy i nie zapomniałyśmy o piątej części którą mamy przyjemność zaprezentować.
Życzymy przyjemnego czytania! Czekamy z zapartym tchem na wasze opinie!

                                                             Pozdrawiamy serdecznie F&M :)

A w ramach bonusu: 














Jego lordowska mość! <3















Oraz trochę prywaty i Decimusia! Brawo Panowie! :D

18 komentarzy:

  1. normalnie cudo, cudo, cudo <3
    nie mogę.. jakie wy jesteście zdolne, dziewczyny :D
    świetny rozdział, zresztą jak zawsze ;>
    czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki gif, normalnie like a boss *-* ale nie o tym :D
    się porobiło. właściwie, to nie jestem zdziwiona, że Fernanda uciekła, ale tez wydaje mi się, że zareagowała zbyt pochopnie. helloł, to Xabi, przy nim nic jej nie grozi, czy ona to w końcu zrozumie? myślę, że gdyby poświęciła mu trochę czasu, otworzyła się przed nim, to byłoby jej łatwiej.
    sprzeczka Diego i Neymara.. brak mi słów :D trochę prawdy tam było, nie powiem :D
    mówi się, że baby to plotkary, Ramos pokazuje nam, że jest inaczej :D nie wiem czy on robi to świadomie czy też nie, jednak przez swoją głupotę i dzieleniem się niektórymi sprawami z Santo robi niepotrzebne zamieszanie. może gdyby Ikuś dowiedział się od tłumaczki co i jak, to zareagowałby inaczej, spokojniej. ona ma na niego taki fajny wpływ, tak sądzę.
    no nic, kończe. co się będę rozpisywać. do kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Udał Wam się dziewczyny ten rozdział :)! Miło i przyjemnie się go czytało. Mam cicha nadzieję, ze będzie coś na rzeczy pomiędzy Ikerem i panią L :D
    Ach ten Ramos! gorzej niż baba!
    no nic czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie, ideał w całej okazałości na gifie ♥
    Scena z bójką Costy z Neyem była boska! Uśmiałam się!
    Tylko siniak niepotrzebny...
    Wszystko po woli się rozwija! Jestem bardzo ciekawa co dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mamy Decime. Kurcze niby juz chwila minela a sie ciesze a Hala Madrid y nada mas wzbudza we mnie ciary. Lenor sie oberwalo no Neymar jest idiota... Nie winie Kostusia bo on jest wybuchowy ale ja go kurcze jakos nawet lubie. Uniesienia uniesieniami ale nawet sie nie dziwie ze Fer nie wytrzymala. Raaamos. Ten co najglosniej krzyczy Vamos noo nie ma to jak szalony sposob na wyciaganie prawdy. Zrobcie cos z Sara blagam bo El Santo az szkoda :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, ale jestem na telefonie i powiem tylko ze jak zawsze swietny rozdzial, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteście genialne!
    Iker powinien dać sobie trochę luzu! Reina ma rację, nie powinien wychodzić do Costy z pięścią, chociaż szczerze mu się należało...
    "Ney, jesteś debilem" - idealne określenie! pjonsia Hulk! :D
    końcówka mnie bardzo zmartwiła ;( Biedna Fer...
    pozdrawiam i czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadrobiłam! I przepraszam za moją nieobecność, ale szkoła pochłania dużo czasu ostatnio.
    Dużo sie tu działo. Znowu ten głupi koleś prześladuje Fernandę. Skopałabym mu tyłek i tyle.
    Czyżby kroiły się dwa romanse? Xabi i Fernanda? Iker i Lenor? Chciałabym. ale najpierw musi się wyjaśnić ta sprawa z tym kolesiem, którego imienia nie pamiętam teraz :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bójka powaliła mnie na kolana, w tych dramatyczny sytuacjach oni są tacy pocieszni. Dlaczego ona uciekła, oj no brodaty jest ochroni ją, to nieeee. Może chociaż wysłac ją na jakiś kurs samoobrony? Karate, coś? Już mnie wkurza ten prześladować, aż bym wskoczyła do bloga i porządnie go skopała. Iker w gorącej wodzie kąpany, oj.
    Zapraszam na nowy u mnie:
    http://sala342.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No w końcu jestem! Dopiero wczoraj zauważyłam nowy odcinek, przepraszam. Od teraz będę częściej na Asku, więc postaram się nie dodawać komentarza po roku. No ale mniejsza...
    Rozdział jest świetny! Zwłaszcza część z cudownym Neymarem. Dawno nie miałam tak dobrego humoru, jak po sugestii nauki nowego wymiaru nurkowania dla naszej gwiazdy ;d Szkoda jedynie, że niewinna Lenor oberwała przez nieposkromione nerwy piłkarzy. Choć Iker, mimo wszystko, zachował się zbyt nerwowo. W końcu są przyjaciółmi, a to był wypadek. Więcej kochanej Sary dookoła i Hiszpania polegnie w przedbiegach. Niech ją w końcu wytransportują na Alaskę! Fer także reaguje zbyt nerwowo. Powinna dać Xabiemu szansę, choć trzeba też zrozumieć jej obawy. Mam jednak nadzieję, że nie da wygrać temu debilowi kolejnej rozgrywki i w końcu zostanie dziewczyną Alonso. Byliby tak słodcy <3
    Pozdrawiam i czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "A Costa? Wygląda jakby mu pociąg z ewolucją odjechał!"
    ja wiem, że Neymar też tu wyszedł na inteligentnego inaczej, ale rany julek, w życiu trafniejszego zdania nie słyszałam.
    "Sprawa nie może dojść do uszu trenera a tym bardziej Ikera!" - to nam ciekawą hierarchię ustawia ;P A może raczej pokazuje, kto bardziej się wkurza przy okazji wybryków wszelkich. Albo jedno i drugie.
    "Costa bił się z Neymarem, a Lenor dostała rykoszetem" - cud, miód, orzeszki. Ramosiu, jak ty umiesz ująć istotę rzeczy w jednym zdaniu.
    Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  12. blog bardzo ciekaawy, ale kiedy będzie następny rozdzial??
    już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Neymar to idiota. Costa też nie lepszy. Nie dziwię się, że Ikera wkurzyło to, że uderzyli Lenor.

    OdpowiedzUsuń
  14. Będziecie jeszcze kontynuować tego bloga??? Błagam błagam błagam!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. 40 year-old Physical Therapy Assistant Ernesto Mapston, hailing from MacGregor enjoys watching movies like Conan the Barbarian and Mycology. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a Ferrari 275 GTB/4*S ART Spider. przejdz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Komentarze typu "Fajny blog. Zapraszam do mnie" będą automatycznie kasowane a reklamowane w nich blogi ignorowane. Jeśli czytasz naszą twórczość i masz chęć skomentowania, prosimy o wiadomość związaną z treścią rozdziału.
Fiolka&Martina